Moja przygoda z Top Model
- Kwiecień 9, 2018

Moja przygoda z Top Model

Jeszcze nie tak dawno telewizja bombardowała nas prostą i fantastyczna przygodą kariery modelki. Ładna twarz, szczupła figura i charyzma stawały się kluczem do zwycięstwa.

 

Kończąc egzaminy maturalne i tym samym zaczynając najdłuższe wakacje narodził się pomysł wzięcia udziału w programie. I pomimo, że byłam nastawiona sceptycznie to podejście mojej babci zawsze niezawodnie mobilizuje mnie do działania. To właśnie ona uważa, że życiem trzeba żyć i wykorzystywać go maksymalnie bez względu na to zwycięstwo czy porażkę. Dopóki nie spróbujesz to się nie dowiesz.

Tak też się stało – spróbowałam. Wczesnym rankiem wybrałam się do Katowic. Przez pierwsze parę godzin trwały nagrania do wstępu odcinka, kilkanaście dubli wybiegania, witania, rozpoczynania, machania i wykrzykiwania radości pt. właśnie spełniam swoje marzenia. Przy okazji towarzyszyła nam telewizja śniadaniowa, gdzie muszę z tego miejsca pozdrowić moich wspaniałych znajomych, którzy podczas nagrań na żywo zaczęli do mnie dzwonić informując, że widzą mnie w telewizji. W tamtym momencie była to, uwierzcie mi na słowo, przezabawna scena.

 

Po południu ruszyło wypełnianie formularzy zgłoszeniowych, zrobienie zdjęć do portfolio, uzyskanie opaski na rękę i numeru zgłoszeniowego. Po całej tej procedurze można było ustawić się w kolejce do precastingów. Setki ludzi w podziemiach katowickiego muzeum czekających po kilka godzin, by finalnie dostać swoje pięć minut, w którym muszą pokazać charyzmę, fotogeniczność i przede wszystkim osobowość. Paru ludzi zza stołu podejmowało decyzję o zmianie koloru twojej opaski, która decydowała czy możesz wziąć udział w nagraniach czy też nie.

 

W całym szale tego programu ludzie zapominali, że ma to być program rozrywkowy, który dla zwyczajnego człowieka ma być formą zabawnego zakończenia dnia przed telewizorem. Ma rozluźnić nastrój, dać możliwość zaangażowania się w losy bohaterów by na końcu wyrazić swoją jakże ważna opinie „na daje się lub nie nadaje się”.

Jest to pewnego rodzaju doświadczenie, dzięki któremu świadomie odłożyłam telewizję z mojego życia i całkowicie inaczej patrzę na wszelkiego rodzaju programy produkowane przez wytwórnię. Udało mi się poznać również fantastycznych ludzi – Michała  Piróga czy Joannę Krupę, których bardzo szanuję jako działaczy społecznych.

 

Czy było warto? Jasne, że tak! Miło wspominam całą tę przygodę i ludzi, których spotkałam. Miałam okazję poznać troszkę inny świat i uwierzyć mocniej w siebie.

 

Cudownych doświadczeń i dobrego życia!

 

5 thoughts on “Moja przygoda z Top Model”